Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ignacy Gromala z Kamienicy: jestem ostatnim rzeźbiarzem gorczańskim

Krystyna Trzupek
Krystyna Trzupek
Wśród figur rządzi rosły Janosik. Wysoki na 2,5 metra, z ręką uniesioną ku górze, jest gospodarzem galerii Gromali
Wśród figur rządzi rosły Janosik. Wysoki na 2,5 metra, z ręką uniesioną ku górze, jest gospodarzem galerii Gromali Krystyna Trzupek
Całe życie wypiekał chleb i bułki. Dziś nie wypuszcza dłutka z ręki. Rzeźby co dzień rosną jak na drożdżach, a mini galeria obok domu pęka w szwach od wąsatych górali, śwarnych góralek i świątków.

Wiatr hula po odkrytej, drewnianej pracowni. Śnieg przysypał lipowe kloce i deski. W koncie czekają jeszcze zaklęte postacie w drewnie, które powoli przybierają swoje kształty. Widać skrzydła anioła, czy zarys góralskiego kapelusza. Na stole ołówki, dłutka, młotki. Na ścianie pan Jezus na krzyżu błogosławi rzeźbiarskiej pasji górala. Teraz w zimie Gromala spędza tu mniej czasu. Dzień krótki. Zimno. W lecie natomiast wióry lecą tu prawie całe dnie. Rzeźbiarz do domu wraca, gdy słonce chyli się ku zachodowi. Ale i w zimie długo nie wytrzyma bez dłubania w drewnie. Cięższe prace wykonuje tutaj, a z wykończeniówką radzi sobie w domu. ,,Ostatni rzeźbiarz gorczański” – tak tytułuje się Gromala i taki napis wisi wyrzeźbiony na desce nad wiatą.
- Dlaczego ostatni? Bo z rzeźbienia nie da się utrzymać, a młodym dziś się nie chce dłubać w drewnie – wyjaśnia genezę wizytówki nad pracownią.
– Nie jest to dochodowe zajęcie, trzeba mieć do tego po prostu smykałkę i zamiłowanie. Mnie to od dziecka to cieszyło. Rzeźbiłem gwizdki i fujarki zwłaszcza przy pasaniu krów – wspomina artysta. Przy dłubaniu w drewnie czas szybciej leciał. W rodzinie nikt nie rzeźbił. Tata Franciszek był szewcem, ale Gromala nie poszedł w ślady ojca. Został piekarzem – cukiernikiem. Przez całe życie wypiekał chleb i bułki. Jeszcze do tej pory potrafi podkasać rękawy i poszaleć w kuchni. Żona śmieje, że nikt nie piecze takich pączków, jak mąż, toteż na tłusty czwartek to on rządzi w kuchni. Ale po przejściu na emeryturę artysta zamiast wygniatać chleb i bułki zdecydowanie woli dłubać w drewnie.
- Za całe życie spod moich rąk wyszło pewnie z jakieś dziesięć tysięcy rzeźb. Kto by to wszystko zliczył? A ja już taki młody nie jestem, na jakiego wyglądam – śmieje się. Wśród prac dominuje tematyka sakralna i ludowa. Są zatem święte postacie, madonny i hardzi górale. Prace artysty widoczne są na każdym kroku.
W ogrodzie na wysokiego na 1,5 metra górala z ciupagą zerka frasobliwy z drewnianej kapliczki, a wejścia do domu strzeże wąsaty góral obejmujący w pasie przysadzistą góralką w kwiecistej, niebieskiej chustce na głowie i zielonym fartuchu.
– Takie, wysokie rzeźby, od jednego do dwóch metrów powstają w kilka dni, małą, taką do 50 centymetrów, wydłubię i w kilka godzin – opowiada 70-latek. W kuchni spoglądają hardo na przybyłych, górale na typowym wiejskim weselisku, co za kołnierz nie wylewają, a w sąsiednim pokoju kilkanaście wąsatych zbójników przysłuchuje się rozmowie. Jest i gotowa szopka, czekająca na święta.
- Mam takie ręce, że długo bezczynnie nie usiedzę – uśmiecha się artysta, ale są czasem i takie dni, kiedy rzeźbienie nijak nie idzie. Wtedy trzeba odłożyć pracę i wrócić później. Dać sobie oddech. To nie jest praca na akord – dodaje.

Ciągnie wilka do lasu

Drewniany Janosik ze zbójnickim uśmiechem wita wchodzących do mini galerii obok domu. Na głowie ma czapkę harnasia, nóż za pasem, długie włosy, ciupagę za pazuchą i lekko zmurszałą kapotę. Na twarzy figlarny uśmiech. Na oknie grajki i wąsate zbóje, wyglądają ciekawsko zza firanki.
– Galeria powstała jakieś dziesięć lat temu. Trzeba było gdzieś te wszystkie moje rzeźby pomieścić. W domu się już nie mieściły – nadmienia Gromala otwierając drzwi do środka. Znajduje się tu około trzysta drewnianych postaci. Wśród nich króluje rosły Janosik. Drewniany góral, wysoki na 2,5 metra, z ręką uniesioną ku górze jest gospodarzem tego miejsca. Pod ścianą równie wysoki harnaś wydobywa ze skrzyni skarby, co je razem ze zbójnikami bogatym zrabował, by biedakom rozdać. Na ścianie wisi kolekcja wszystkich papieży z XX wieku. Za drewnianą ławą siedzi dwunastu apostołów na ostatniej wieczerzy z panem Jezusem, który łamie chleb i rozlewa wino. Święte postacie przypatrują się psotnym zbójom i góralkom z warkoczami do pasa. Oj wesoło w izbie, wesoło, chociaż góralskie zapędy tonowane są przez świętych, którzy ze złożonymi rękami modlą się w skupieniu. Pod ścianą góral zakuty w dyby i czarownica na miotle. Nie brakuje też politycznej groteski. ,,Sikorski na podsłuchu” wyznaje grzechy w konfesjonale, Anna Grodzka daje muzyczny popis w piosence ,,gdzie ci mężczyźni”, a Julia Pitera rozgląda się bacznie dokoła. W drugim pomieszczeniu, do którego przed drzwiami zaprasza góral ze śwarną góralką, znajdują się głownie płaskorzeźby w otoczeniu frasobliwych w cierniowej koronie i najświętszej panny. Ale i tutaj nie brakuje góralskiej fantazji.
- To jest taki mój patent na śliwowicę – podkreśla rzeźbiarz biorąc do ręki górala, który w plecach ma schowek na wyskokowy trunek.
Gromala jest samoukiem. Jak podkreśla, jeśli ktoś chce się tym zajmować, musi być zawzięty, mieć silną wolę i jakie takie pojęcie.
Rzeźbienie to ciężka praca. Trzeba ją stopniować.
- Ale długo też bez niej nie dam rady się obejść. To jest już taki mój nałóg. Jak długo nie trzymam dłutka w ręku to zaraz mi czegoś brakuje. Oj ciągnie wilka do lasu, ciągnie – uśmiecha się 70-latek.
Raz przyszedł do Gromali chłopak z prośbą o przyuczenie.
– Nijak mu to nie szło. Wieczorem, jak poszedł wziąłem i podrzeźbiłem mu trochę tę jego dłubaninę. Rano uczeń wraca, przeciera oczy i pyta: A co to się stało? – A widzisz, trochę ci za noc ta rzeźba urosła – uśmiechnął się artysta.
- Młodzi mają dziś słomiany zapał, brakuje im cierpliwości, wytrwałości. Są przyzwyczajeni że wszystko mają od zaraz, a w rzeźbieniu cierpliwość to podstawa – tłumaczy.

Diabeł tak brzydki, że aż ładny

Prace powstają według własnego wzoru autora, w głowie, a wszystko zaczyna się kawałka drewna, w którym artysta widzi ,,duszę” i za pomocą wprawnych dłoni wydobywa niezwykłe kształty.
- Trzeba wziąć kawałek drzewa i coś zawsze wyjdzie. Potem się udoskonala – nadmienia. Gromala najczęściej rzeźbi w drewnie. Lipowe drewno łatwo się poddaje wprawnym palcom rzeźbiarza. Można wyczarować z niego przeróżne cuda. Ale zdarza mu się też wziąć się za bary z bukiem czy dębem. Grunt by było dobrze wyschnięte. Na jego wyschnięcie trzeba czekać co najmniej trzy lata. Maszynami można tylko trochę oszlifować, reszta to praca ręczna. Gotową rzeźbę najczęściej bejcuje lub woskuje. Sporo prac artysta wykonuje na zamówienie. Gusta klientów są różne.
- Raz przyszedł do mnie pan i mówi: zrób mi pan ładnego diabła. Wziąłem się do pracy i myślę sobie, jak ładnego, przecież wszystkie diabły są brzydkie. Zrobiłem brzydkiego, jak to diabła. Klient przychodzi i mówi: O jakiego ładnego diabełka mi pan wystrugał! – wspomina z uśmiechem.
Artysta ma czworo dzieci, które również mogą pochwalić się artystycznym talentem. Córka Anna rysuje karykatury, Monika szydełkuje i tworzy rękodzielnicze ozdoby. Ale rzeźbieniem najbardziej interesuje się 3,5-letni wnuczek Filipek. Najbardziej ciekawi go, jak dziadek struga postacie do szopki na święta.
- Może w przyszłości to on zastąpi dziadka. Kto wie? – zastanawia się pan Ignacy.

Żyję w rzeźbach

Gromala jest członkiem Towarzystwa Przyjaciół Sztuk Pięknych w Limanowej. Jego rzeźby znajdują się w kościołach, kaplicach oraz kolekcjach prywatnych w kraju. Trafiły też do Niemiec, Holandii, Kanady, Słowacji i Stanów Zjednoczonych. Zdobią też Izbę Regionalną w Kamienicy i są wystawiane co roku podczas święta lokalnego – Dni Gorczańskich. Są prezentowane również na różnych prestiżowych wystawach. Galerię odwiedzają uczniowie ze szkół i turyści, którzy zabłądzą w te strony. Gościnność gospodarzy jest znana w całej okolicy. Artysta chętnie oprowadzi i pokaże swoje prace. Chętni mogą także zakupić pracę, która wpadnie im w oko, a potem usiąść w cieniu drewnianej altanki i posłuchać bajań ostatniego gorczańskiego rzeźbiarza.
- Da Bóg zdrowie, to jeszcze sporo nadłubię. Cieszy mnie to. Póki moje rzeźby będą, to i ja będę żył w nich, a przez nie w ludzkiej pamięci – uśmiecha się na pożegnanie.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Ignacy Gromala z Kamienicy: jestem ostatnim rzeźbiarzem gorczańskim - Gazeta Krakowska

Wróć na limanowa.naszemiasto.pl Nasze Miasto