Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Młodzi ludzie na rowerach rzucili wyzwanie ziemskiej grawitacji

Arkadiusz Arendowski
Downhill to bardzo efektowny sport. Hopki na trasach zjazdowych umożliwiają wykonywanie akrobacji
Downhill to bardzo efektowny sport. Hopki na trasach zjazdowych umożliwiają wykonywanie akrobacji fot. Andrzej Gaik
W wolnym tłumaczeniu ich nazwa oznacza "Bunt przeciwko grawitacji". Młodzi mieszkańcy okolic Limanowej wszystkie swoje siły i każdą wolną chwilę poświęcają trenowaniu jednej z najbardziej ekstremalnych konkurencji sportowych. Mowa o Klubie Rowerowym Gravity Revolt. Sport, któremu się poświęcili, to downhill, czyli po prostu "zjazd".

Czytaj także: Limanowski 'Kierat', czyli walka z samym sobą

Downhill jest jedną z odmian kolarstwa górskiego, wymyśloną jeszcze w latach 70. ubiegłego wieku. Zasady są bardzo proste. Trzeba jak najszybciej zjechać rowerem po stromych, naturalnych stokach górskich. Trudność polega na tym, że wyznaczone ścieżki zjazdowe są często bardzo wąskie, kamieniste i poprzecinane wystającymi korzeniami. Nierzadko urozmaica się je również sztucznie zbudowanymi uskokami (dropami) o różnej wysokości.

Te najbardziej widowiskowe elementy zjazdu należą zarazem do najbardziej niebezpiecznych. Właśnie na nich najczęściej zdarzają się groźne wypadki zawodników - złamania, zwichnięcia, stłuczenia, otarcia.

Klub Gravity Revolt powstał całkiem niedawno, bo w listopadzie ubiegłego roku, ale jego członkowie już mogą się pochwalić licznymi sukcesami. W zawodach wystartowali w tym roku i od razu zaczęli zajmować pierwsze lokaty.

Ostatnio w zorganizowanych przez siebie pod koniec maja zawodach na Łysej Górze - Limanowa Downhill Challenge. A rozpoczynali całkiem niewinnie. - Dwa lata temu kolega wyciągnął nas na trasę w Wierchomli i tak nam przypadł zjazd do gustu, że postanowiliśmy dalej trenować - opowiada 17-letni Mateusz Smoter z Limanowej.

Najpierw musieli jednak zaopatrzyć się w bardziej profesjonalny sprzęt. - To nie jest tani sport. Gotowe do zjazdów, przyzwoite rowery kosztują nawet kilkanaście tysięcy złotych - mówi 20-letni Piotr Gaik ze Słopnic, prezes klubu. - A trzeba doliczyć jeszcze zbroję, czyli ochraniacze na newralgiczne części ciała.

Każdy zawodnik downhillu musi mieć na głowie pełny kask z usztywnieniem na kark i szyję, ochraniacze na kręgosłup, klatkę piersiową, łokcie, kolana i rękawice na dłoniach. To kosztuje kilku tysięcy złotych.

O ile ochraniacze wystarczą na dłużej, to najważniejsze części rowerów trzeba wymieniać nieraz po każdych zawodach. - Bezpieczeństwo zawodników jest najważniejsze, dlatego tarczowe hamulce, amortyzatory, przerzutki i opony muszą być zawsze w pełni sprawne - tłumaczy Mateusz Smoter. - Przy takich obciążeniach podczas zjazdów sprzęt niszczy się bardzo szybko.

Wielu klubowiczów podejmuje dodatkowe prace po lekcjach, żeby uzbierać potrzebne na to środki. Poszukują też sponsorów. - Dzięki dodatkowemu wsparciu mamy już samochód klubowy i własny namiot serwisowy. Powoli ludzie zaczynają nas dostrzegać - nie kryje satysfakcji Piotr Gaik.

Klub zrzesza nie tylko zawodników downhillu. W tej chwili 13 osób jeździ, reszta to fotografowie, kamerzyści i fani tego sportu. W planach mają już udział w kolejnych zawodach Pucharu Polski, a w przyszłym roku chcieliby wystartować także w zawodach międzynarodowych.

Wszystko o Euro2012 na**www.drogadoeuro2012.pl**

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na limanowa.naszemiasto.pl Nasze Miasto