Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jadwiga Postrożna: drzemie we mnie taka artystyczna dusza

Krystyna Trzupek
Jadwiga Postrożna z Limanowej posiada niezwykły głos. Utalentowana śpiewaczka realizuje swoje pasje w operze
Jadwiga Postrożna z Limanowej posiada niezwykły głos. Utalentowana śpiewaczka realizuje swoje pasje w operze w błękitnym kadrze
Jadwiga Postrożna z Limanowej. Utalentowana śpiewaczka operowa. Za szczególne osiągnięcia artystyczne otrzymała wielokrotnie stypendium Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

Opowiem pani dowcip. Kowalski przychodzi do opery nieco spóźniony. Bileterka przestrzega go: Psst, proszę wchodzić po cichutku. - Dlaczego? - Bo wszyscy już śpią. Ciągle jeszcze pokutuje stereotyp, że ten rodzaj sztuki to nudziarstwo. Kto dzisiaj chodzi do opery?
Nuda to zdecydowanie jeden z największych stereotypów dotyczący opery. Faktem jest, że nie można trafić w gust każdego widza, ale o gustach się nie dyskutuje. Stereotypem jest też to, że do opery chodzą tylko starsze panie w wieczorowych sukniach i wielkich kapeluszach na głowie, zasłaniających widok osobie w następnym rzędzie oraz starsi panowie w smokingach. Dziś do opery chodzą ludzie w każdym wieku, ubrani wieczorowo albo luźno. Cieszy mnie bardzo fakt, że do opery zagląda coraz więcej młodych ludzi. Opera Wrocławska, w której pracuję, ma w swojej ofercie zarówno klasyczne sztuki, jak i przedstawienia dla dzieci. W ten sposób kształci przyszłych melomanów.

Przedstawienie, które jest np. wystawiane w obcym języku, wydaje się być poza zasięgiem ,,zwykłych zjadaczy chleba”. Może stąd utarło się przekonanie, że jest ona tylko dla wybitnych smakoszy sztuki?
Nad sceną znajduje się zwykle teleprompter, na którym jest wyświetlane tłumaczenie śpiewanego tekstu. Tak więc „zwykły zjadacz chleba” - jak to pani ujęła - może ze spokojem przyjść do opery i delektować się pięknym spektaklem, a kiedy zechce wiedzieć, o czym jest aria czy duet, to może spojrzeć na teleprompter i już wszystko jasne.

Mezzosopran, baryton, dyszkant, falset, kontralt, sopran itd. Rzadko kto z nas wie, jakim głosem śpiewa. Pani rozróżnia głosy bezbłędnie?
Różnorodność głosów ludzkich jest ogromna. Oczywiście, umiem rozróżnić, kto śpiewa jakim głosem. Źle by to o mnie świadczyło, gdybym tego nie potrafiła.

Niektórzy twierdzą, że skalę głosu można określić nawet na podstawie budowy zewnętrznej człowieka. Według tej metody
tenor ma niski wzrost, okrągłą budowę głowy, szerokie policzki i barczyste ramiona, a bas ma wzrost wysoki, opadające ramiona i podłużną głowę. Zgadza się pani z taką interpretacją?

Istnieje wiele klasyfikacji opisujących rodzaje głosu. Wszelkie podziały mają jednak charakter umowny. Jednym z kryteriów stosowanych w muzyce do wyodrębnienia rodzajów głosu jest skala głosu. Oprócz tego bierze się pod uwagę także barwę głosu oraz usytuowanie dźwięków przejściowych. Budowa zewnętrzna człowieka służy również jako metoda pomocnicza, ale, jak wiemy, od każdej reguły są wyjątki.

Czy śpiew operowy to duży wysiłek fizyczny?
Mogłoby się wydawać, że do śpiewu wystarczy gardło. W rzeczywistości człowiek śpiewa całym sobą - niezbędne jest harmonijne współdziałanie wielu organów. Śpiewak musi koordynować napięcie mięśni prawie wszystkich części ciała. Jest to wysiłek wymagający sporych zasobów energii i zapewne z tej przyczyny śpiewaków operowych nierzadko cechuje masywna budowa.

Ma pani potężny głos? Jako dziecko też Pani takim głosem płakała w kołysce?
Haha! Myślę, że o to musiałaby Pani zapytać moich rodziców. A tak serio, to głos ludzki dojrzewa wraz z człowiekiem.

Od zawsze chciała pani być śpiewaczką operową? To nie jest zbyt komercyjna forma muzyki, na której można szybko wypłynąć. Dziś każdy chce być celebrytą.
Do pewnego momentu w moim życiu w ogóle nie wiedziałam, że chcę zostać śpiewaczką operową. Kształciłam się w Zespole Szkół nr 1 w Limanowej w klasie handlowej. I tak naprawdę zbieg kilku okoliczności sprawił, że wybrałam taką drogę zawodową. Muzyka towarzyszyła mojemu życiu od początku. Jako dziecko wraz z rodzinną kapelą Wróblów, której głową była moja babcia Genowefa, śpiewałam na wielu uroczystościach kościelnych, lokalnych.

Śpiewałam też w parafialnej scholi, w Regionalnym Zespole Pieśni i Tańca ,,Limanowianie”, Big Band ,,Echo Podhala” pod kierunkiem wybitnego znawcy folkloru - śp. Ludwika Mordardskiego. Potem pojawił się Chór Mieszany „Canticum Iubilaeum” i pierwsze fascynacje muzyką chóralną, a także zespół muzyki religijnej „Agnus Dei”. Dzięki mojemu koledze z tego zespołu - Maćkowi Adamczykowi - obecnie artyście chóru Narodowego Forum Muzyki we Wrocławiu, trafiłam do klasy znakomitej profesorki śpiewu mgr Małgorzaty Miecznikowskiej - Gurgul w Szkole Muzycznej II stopnia w Nowym Sączu. To ona obudziła we mnie miłość do śpiewu operowego. Po kilku latach trafiłam pod skrzydła wybitnego profesora Tadeusza Pszonki i wtedy już wiedziałam, że to jest moja droga.

Gdyby nie opera to co?
Może zostałabym bankowcem, może handlowcem… nigdy się w sumie nad tym nie zastanawiałam. Myślę, że należę do nielicznego grona ludzi, których pasja jest również źródłem utrzymania. Kocham swój zawód i dlatego praca daje mi tak wiele satysfakcji. Mogę być wykończona próbami, ale stojąc na scenie, ładuję swoje wewnętrzne akumulatory.

A na co dzień jakiej muzyki pani słucha? Rodowicz, Chylińska, a może któryś z zagraniczny boysbandów? Jestem ciekawa, czy nas pani zaskoczy?
Myślę, że moja odpowiedź nie będzie zaskakująca. Ze względu na bardzo dużą ilość materiału, nad którym muszę pracować, rzadko słucham czegoś innego niż opera. Jeśli już znajdę chwilę, żeby posłuchać, to moją uwagę zajmują tacy artyści jak Eva Cassidy czy Kroke Band. Lubię folklor góralski, bałkański, muzykę klezmerską, cygańską. Ogólnie nie ograniczam się w stylach muzycznych. Dla mnie utwór musi mieć „to coś”, obojętnie czy to jest klasyka, metal, czy disco polo. (śmiech)

W Internecie jest pełno informacji na temat pani sukcesów zawodowych. A ja bym chciała się dowiedzieć, co wypełnia pani życie poza operą?
Poza operą prowadzę dosyć aktywną działalność koncertową i pracuję z chórem Ars Cantandi z Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu, prowadząc zajęcia z emisji głosu. W pozostałym wolnym czasie prowadzę całkiem normalne życie (śmiech). Spędzam czas z narzeczonym, gotuję, sprzątam, nadrabiam zaległości książkowe, chodzę na siłownię, do kina, robię zakupy, spotykam się z przyjaciółkami. Czasem chciałabym, żeby doba trwała dwa razy dłużej, bo 24 godziny to dla mnie zdecydowanie za mało.

A co ładnego sobie pani ostatnio kupiła?
Kolejną parę butów.

Dwa tygodnie temu obchodziliśmy święto zakochanych. Pozostając jeszcze w walentynkowym klimacie, zdradzi nam pani, gdzie poznała swojego narzeczonego? A może w operze?
Nie poznaliśmy się w operze, ale jak to w życiu bywa, ludzi najważniejszych spotyka się w najmniej oczekiwanym miejscu i okolicznościach. Wolałabym jednak, żeby życie uczuciowe pozostało w sferze mojej prywatności.

Za kilka dni będzie Dzień Kobiet. Jaką kobietą jest Jadwiga Postrożna? Bo raczej nie ,,puchem marnym”?
Jadwiga to imię pochodzenia germańskiego. Złożone z dwóch elementów Hadu- i -wig, oba oznaczają „walkę”. Umiem posługiwać się wiertarką, szlifierką, a jeśli trzeba, to potrafię nawet zrobić komplet mebli ogrodowych (śmiech). Na pewno nie jestem „puchem marnym”, chociaż czasem chciałabym być taka nieporadna i „marna”. Jednak mój silny charakter i osobowość na to nie pozwalają.

Wulkan - wybucha bez ostrzeżeń, wiatr - trudno go zatrzymać. Do kogo lub czego by pani siebie porównała i dlaczego?
Bardzo ciekawe pytanie. Jestem ekstrawertykiem i uważam, że jest to niezbyt dobra cecha mojego charakteru. Jestem takim trochę wulkanem, bo kiedy się denerwuję, to szybko wybucham, ale też szybko mi przechodzi. Jestem też trochę wiatrem, cały czas idę do przodu i kiedy wszyscy np. mówią mi, że czegoś nie dam rady zrobić, to ja staram się udowodnić, że nie mają racji, i że chcieć, to móc. W moim zawodzie trzeba mieć silny charakter. Jak każdy posiadam i dobre, i złe cechy, a wszystkie te cechy czynią mnie artystyczną duszą.

A te złe cechy to jakie? Uchyli pani rąbka tajemnicy?
O nie! Nie zdradzę takich poufnych informacji! (śmiech)

Umie się pani w życiu ,,rozpychać łokciami”, czy raczej nie wychodzi Pani przed szereg?
Dążę do wyznaczonych celów, ale nigdy nie robię tego „po trupach”. Nie rozpycham się też łokciami. Jestem osobą z mocnym charakterem. Nie umiem siedzieć cicho, kiedy ktoś mówi nieprawdę, czy widzę ludzką krzywdę. Jestem pewna siebie i znam swoją wartość, ale wiem też, że są ode mnie lepsi i że jeszcze wiele muszę się nauczyć. Stawiam sobie wysoko poprzeczkę i ciągle wspinam się do góry wyznaczoną drogą.

Wrocław wciągnął Panią już na dobre? Nie było Pani na corocznym Limanowskim Spotkaniu Rodaków?
Zakochałam się we Wrocławiu 16 lat temu ze wzajemnością i jest to mój drugi dom - zaraz po rodzinnym Lipowym.

Limanowa ma bardzo ważne miejsce w moim sercu i zawsze, kiedy mogę, to wsiadam w samochód i jadę do rodziców. Czasem na kilka godzin, czasem na kilka dni.

Tu mam najbliższych i przyjaciół. Na Limanowskim Spotkaniu Rodaków niestety nie mogłam być ze względu na premierę Eugeniusza Oniegina Czajkowskiego w Teatrze Wielkim w Łodzi oraz próby w Operze Wrocławskiej.

Być może w kolejnym spotkaniu uda mi się wziąć udział.

Jakie ma Pani plany na najbliższe 10 lat?
Dużo ciekawych ról, dobra praca, zdrowa i szczęśliwa rodzina… Jednym słowem: szczęśliwa i spełniona zawodowo ,,Ja”.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na limanowa.naszemiasto.pl Nasze Miasto