Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tysiąc milionerów w Krakowie i istny wysyp płacących coraz wyższe podatki

Zbigniew Bartuś
Jedni próbują wygrać miliony w totka...
Jedni próbują wygrać miliony w totka... Adam Wojnar
Lawinowo przybywa w Małopolsce osób zarabiających ponad milion złotych rocznie. Zarazem błyskawicznie rośnie liczba Małopolan zmuszonych płacić 32 proc. zamiast 18 proc. podatku dochodowego PIT. Powodem jest zamrożony od lat próg podatkowy oraz likwidacja kwoty wolnej od podatku dla lepiej zarabiających. A tych jest coraz więcej, zwłaszcza w Krakowie.

Z przecieków ze skarbówki wynika, że nigdy nie mieszkało w Małopolsce tylu milionerów (abstrahujemy tu od okresu przed denominacją złotego, czyli początku lat 90. XX wieku, gdy wszyscy zarabiali „miliony”). W całym regionie jest ich już najpewniej ponad 2,5 tys. (dokładną liczbę poznamy w lipcu, gdy fiskus wprowadzi do bazy wszystkie dane ze składanych ostatnio PIT-ów).

Złoty Zabierzów i... Tarnów

W najlepszym roku minionej dekady, czyli u szczytu poprzedniej globalnej koniunktury (2008 r.), ludzi zarabiających milion złotych rocznie lub więcej było w Małopolsce 1366. Potem, za sprawą kryzysu, ich populacja spadła do 1050, by w 2014 r. wzrosnąć do niespełna 1,5 tys. W 2015 r., pod koniec rządów PO i PSL, gospodarka w Polsce, podobnie jak w większości krajów unijnych, znów mocno przyspieszyła – i milionerów w regionie zrobiło się nagle 1942. W 2016 r. ich liczba wzrosła do 2165.

Huraganowy wzrost w 2017 r. jest efektem znakomitej koniunktury gospodarczej w całej UE i większości rozwiniętych krajów świata, przede wszystkim tych, które są odbiorcami towarów i usług działających nad Wisłą przedsiębiorców, rodzimych i zagranicznych.

Firmy mają dużo nowych zamówień, więc skłonne są lepiej płacić pracownikom. A ściślej: nie mają wyjścia. Od dwóch lat mają bowiem coraz większy problem ze skompletowaniem załóg. Bezrobocie w kraju i Małopolsce jest rekordowo niskie (w naszym regionie zeszło zapewne poniżej 5 proc., a w samym Krakowie do 2 proc.). W efekcie menedżerowie najwyższego szczebla zarabiają krocie. Ich tegoroczne podwyżki, podobnie jak w przypadku informatyków i wielu innych specjalistów, wyniosły średnio 17 proc.

W samym Krakowie milionerów jest już najpewniej ponad tysiąc (przed rokiem było ich 905, trzy lata temu – pół tysiąca). W podkrakowskich wioskach, zwłaszcza w gminie Zabierzów, mieszka kolejnych 250. Dziesięciokrotnie mniejszy od stolicy Małopolski Nowy Sącz też ma się czym pochwalić: milionerów jest tu ok. 150, z tym, że połowa z nich umościła się w sąsiednich wioskach. W przypadku powiatu sądeckiego wzrost bogactwa nie jest tak spektakularny jak pod Wawelem: 114 milionerów mieszkało tam już dekadę temu.

Szybki przyrost liczby krezusów odnotowano natomiast w powiecie tarnowskim: dziesięć lat temu było ich tylko 62, a w 2016 r. już 122. Wiele wskazuje na to, że Tarnów dogoni niebawem pod tym względem Nowy Sącz. Jeśli już tego nie zrobił.

Specjaliści za progiem: to boli i… cieszy

Dynamiczny wzrost zarobków około połowy zatrudnionych w naszym regionie ma jednak także bolesne konsekwencje: już jedna czwarta etatowych pracowników wpadła w tzw. II próg podatkowy, czyli musi od części swych dochodów płacić nie 18, lecz 32 proc. podatku PIT.

- To wynik zamrożenia kwoty, od której trzeba zapłacić ów wyższy podatek, na poziomie 85,5 tys. zł – wyjaśnia dr Irena Ożóg, ekspert BCC, była wiceminister finansów i współtwórczyni wielu projektów budżetu państwa.

By wpaść w wyższy próg, wystarczy zarabiać ok. 7,5 tys. zł brutto miesięcznie. W 2009 r., gdy go wprowadzono, średnia płaca w Polsce wynosiła 3 tys. zł brutto, a ludzi zarabiających ponad 7,5 tys. była garstka. Tymczasem w pierwszym kwartale 2018 r. średnia płaca dobiła do 4,9 tys. zł, a – jak wynika z szacunków Sedlak&Sedlak – osoby zarabiające powyżej 7,5 tys. stanowią już około jednej czwartej ogółu zatrudnionych. Mamy już nawet całe branże, w których średnie zarobki są powyżej progu.

Według krakowskiego Urzędu Statystycznego, Małopolanie zatrudnieni w „informacji i telekomunikacji” zarobili w marcu przeciętnie 9,2 tys. zł, a w „działalności profesjonalnej, naukowej i technicznej” – prawie 9,1 tys. zł. A to oznacza 32-procentowe podatki.

Mocno powyżej 7,5 tys. zł zarabiają też kluczowi specjaliści zatrudnieni w centrach usług dla biznesu (w Krakowie i okolicy jest ich już 80 tys.) oraz instytucjach finansowych i ubezpieczeniowych. Jak wynika z raportu firmy Hays, w grupie tej znajdują się już niemal wszyscy specjaliści sektora bankowego (doradcy klientów, analitycy), wyżsi stażem księgowi, doradcy podatkowi, aktuariusze itp. W farmacji właściwie nie ma niższych stawek dla specjalistów (większość ofert przebija 20 tys. zł), podobnie w energetyce.

Wraz z boomem mieszkaniowym w drugi próg podatkowy masowo przeszło też budownictwo (w tym architekci) i branża nieruchomości. Z powodu notorycznego braku fachowców powyżej progu wskoczyły też płace specjalistów w produkcji. Podobny jest powód wzrostu wynagrodzeń menedżerów w handlu.

Jak nas informuje Ministerstwo Finansów, w 2009 r. 32-procentowy PIT zapłaciło w całej Polsce 387 tys. osób, a w 2016 r. już 753 tys. W tym roku może to być nawet milion! O ile specjaliści nie będą nadal masowo uciekać na inne formy zatrudnienia i opodatkowania, zwłaszcza liniowy, 19-procentowy PIT. I o ile nie będą tego robić przedsiębiorcy.

- Problem dotyczy właściwie tylko etatowców, bo przedsiębiorcy mają różne możliwości uniknięcia wysokiej daniny – przyznaje dr Irena Ożóg.

Jednocześnie deklaruje:

- Jestem przeciwniczką dużych nierówności majątkowych, więc jak będzie trzeba, zapłacę większy podatek. Będę się przy tym cieszyć, że mam tak duże dochody, iż muszę go płacić.- Jestem przeciwniczką dużych nierówności majątkowych, więc jak będzie trzeba, zapłacę większy podatek. Będę się przy tym cieszyć, że mam tak duże dochody, iż muszę go płacić.

- Jestem przeciwniczką dużych nierówności majątkowych, więc jak będzie trzeba, zapłacę większy podatek. Będę się przy tym cieszyć, że mam tak duże dochody, iż muszę go płacić.

Dodaje, że marzy jej się, by oddając państwu owe coraz wyższe daniny, miała poczucie, iż idą one na niwelowanie nierówności, pomoc słabszym (np. niepełnosprawnym) oraz inne sensowne cele.

Będzie trzeci próg?

Specjaliści od podatków nie sądzą, by przy obecnych, bardzo rozdętych przez PiS, wydatkach z budżetu państwa rząd zdecydował się na odmrożenie progów podatkowych i zwiększenie kwoty 85,5 tys. zł choćby o wskaźnik inflacji (o wskaźniku wzrostu płac nie wspominając).

- Wszystko wskazuje na to, że rząd może ulec przeciwnej pokusie: by jeszcze więcej uzyskać od najbogatszych. Świadczy o tym m.in. zapowiedź wprowadzenia podatku solidarnościowego, z którego miałyby być finansowane zasiłki dla rodzin niepełnosprawnych dorosłych – zauważa Irena Ożóg.

Taki podatek oznaczałby de facto wprowadzenie kolejnego progu podatkowego. Według wstępnych założeń, mieliby go zapłacić wszyscy zarabiający powyżej 25 tys. zł miesięcznie.

Zarejestrowane w Krakowie Stowarzyszenie Podatników w Polsce, będące członkiem Europejskiego Stowarzyszenia Podatników TAE, ostro skrytykowało wczoraj ten pomysł. „Wyższe podatki ograniczają przedsiębiorczość i chęć pracy, ograniczają narodowy potencjał gospodarczy, a w konsekwencji powodują zmniejszenie tempa rozwoju gospodarczego” – ostrzegło.

Jego zdaniem, państwo powinno się raczej skupić na wyciskaniu dodatkowych pieniędzy z uszczelniania podatku VAT.

ZOBACZ KONIECZNIE:

WIDEO: Mówimy po krakosku

Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto