Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Roślina, która uciekła z plantacji. Barszcz Sosnowskiego nadal groźny i nadal ucieka

OPRAC.:
Małgorzata Mrowiec
Małgorzata Mrowiec
Barszcz Sosnowskiego, na który możemy się natknąć podczas spacerów zwłaszcza w pobliżu rzek, to inwazyjny gatunek, niebezpieczny dla ludzi, zwierząt oraz ograniczający wzrost innych roślin
Barszcz Sosnowskiego, na który możemy się natknąć podczas spacerów zwłaszcza w pobliżu rzek, to inwazyjny gatunek, niebezpieczny dla ludzi, zwierząt oraz ograniczający wzrost innych roślin Krzysztof Kapica
Roślina wędruje potokami i rzekami, czepia się podeszew ludzkich butów, kół samochodów. Nasiona mogą zakiełkować nawet po kilku latach! Barszcz Sosnowskiego wciąż zdobywa w Małopolsce nowe terytoria. W czasie upałów wydziela niezwykle lotne olejki eteryczne, które mogą wywoływać duszności, dotknięcie liści może skończyć się poparzeniem III stopnia. Uważajcie na barszcz Sosnowskiego! A oto sześć rzeczy, które trzeba wiedzieć o tym gatunku, stanowiącym zagrożenie dla zdrowia i życia ludzi.

Po pierwsze. Największa roślina w Polsce

Barszcz Sosnowskiego (łac. nazwa heracleum Sosnowskyi) jest w tej chwili największą rośliną zielną rosnącą w naszym kraju. Osiąga nawet ok. 3,5 m wysokości, jego łodyga może mieć nawet 12 cm średnicy, liście - nawet 2 metry długości, a średnica baldachów dochodzi do 60 centymetrów. Legendarna jest wytrzymałość tego gatunku. Może egzystować przez siedem lat mimo stałego koszenia, wygrywa też konfrontację z większością konwencjonalnych środków zwalczania chwastów. Jedna roślina wydaje nawet 40 tysięcy nasion.

Po drugie. Kto zrodził potwora?

Dla celów gospodarczych barszcz Sosnowskiego hodowany był na początku lat 60. XX w. w Związku Sowieckim. Dzięki dużym liściom, dochodzącym nawet do dwóch metrów długości oraz zawartym w roślinie związkom chemicznym, które sprzyjały jej kiszeniu, liczono na rewelacyjne postępy w hodowli karmionych nimi zwierząt.

W Polsce roślinę zasiano w paru ośrodkach eksperymentalnych w latach 70. Przez kilka lat trwały wstępne badania. Po wizycie Edwarda Gierka na sowieckich plantacjach zażądano od polskich naukowców przyspieszenia prac. Partia liczyła na barszcz. Doświadczalne poletka odwiedzali najwyżsi dygnitarze partyjni i państwowi. Wyhodowane tam nasiona rozsyłano do kolejnych ośrodków i niektórych PGR-ów. Propagowano ich uprawę wśród indywidualnych rolników. Na początku wszystko układało się wspaniale. Barszcz wydawał niesamowite plony, dochodzące nawet do 400 ton zielonki z hektara.

Po trzecie. Potwór zdemaskowany

Wkrótce okazało się, że krowy niechętnie biorą się za heracleum, mleko ma nienaturalny smak, a roślina parzyła pracowników. Nikt jednak nie śmiał przerwać eksperymentów. Kres próbom położył dopiero rok 1980.

- Nadal uważam, że to wartościowa roślina - broniła eksperymentu kilka lat temu w prasie botaniczka, która zajmowała się badaniami nad barszczem w Polsce. - Nazywaliśmy heracleum polityczną rośliną. Gierek przywiązywał do hodowli heracleum olbrzymią wagę. Pod presją zmuszano dyrektorów PGR do sadzenia nieprzebadanej rośliny. Placówki doświadczalne kilkakrotnie zawyżały plony, by udowodnić przydatność barszczu - twierdził dawny pracownik Ministerstwa Rolnictwa.

Po czwarte. Ucieczka

Po roku 1980 nakazano plantacje zlikwidować. Większość z nich znajdowała się właśnie w Małopolsce. Nawet w samym Krakowie, w Grodkowicach pod Krakowem, w Zakopanem i Kacwinie na Spiszu.

Plantacje zaorano i wypleniono do spodu. Roślina nie dała się jednak zniszczyć. Wysiała się na obrzeżach plantacji, rozpoczynając niebezpieczny marsz. Jej plenność okazała się nadzwyczajna. Ma nawet 40 tysięcy nasion i nie szkodzi jej nawet kwas solny. Nasiona pływają, czepiają się ludzkich nóg i kół samochodów. Kolonizują się szybko i bez trudu. W pierwszej połowie lat 90. olbrzymie skupiska barszczu porastały brzegi potoku Zakopianka i rzeki Dunajec, potoku Kacwianka i ówczesnej drogi A4. Wysiewał się także na krakowskim osiedlu Kliny (obok było pole eksperymentalne od którego zaczęła się uprawa rośliny w Polsce).

W połowie lat 90. kąpiąca się w Niedziczance turystka, po wyjściu z wody wychłostała się liściem barszczu. Następnego dnia poważnie poparzona trafiła do szpitala. O incydencie napisała prasa. Barszcz stał się najbardziej gorącym tematem letnich doniesień prasowych. Wtedy swoją wiedzę i długoletnie badania nad heracleum zaprezentował pracownik Instytutu Biologii Polskiej Akademii Nauk, Janusz Guzik. Dziś już nieżyjący.

To on, niczym detektyw, szukał każdego śladu pojawienia się barszczu, lokalizował kolejne stanowiska, ostrzegał przed niebezpieczeństwem. Jego raport, podparty dokładnymi informacjami o rozprzestrzenianiu się rośliny i jej zagrożeniach dla ludzi i środowiska, sprawił, że heracleum uznane zostało w Polsce za roślinę niebezpieczną i wymagającą zwalczania.

Po piąte: Powrót na miejsce zbrodni

Barszcz jednak się nie poddał. Prawie 60 lat od początku eksperymentu i 40 po likwidacji eksperymentalnych pól, barszcz nadal zajmuje nowe stanowiska. To lato, ze względu swoje upały, może sprzyjać niebezpiecznym kontaktom z barszczem.

Gdzie można spotkać barszcz Sosnowskiego:

  • w Zakopanem, wzdłuż potoku Zakopianka
  • na przebiegu Dunajca, od Nowego Targu do Tarnowa.
  • na potoku Kacwinka do Jeziora Sromowskiego
  • na potoku Krzyworzeka (powiat limanowski i myślenicki)
  • wzdłuż drogi Targowisko - Niepołomice
  • w Bieszczadach. To w tej chwili główny teren inwazji barszczu.

Od wielu lat władze Zakopanego, Łapsz Niżnych (na terenie których leży Kacwin), prowadzą regularną walkę z heracleum. Jest ona wykaszana trzy razy w roku, spryskuje się ją chemikaliami o największym stężeniu.

Po szóste: Nie zbliżać się pod żadnym pozorem

Barszcz Sosnowskiego wciąż jest niebezpieczny dla ludzi:

  • Barszcz groźny jest tylko przy wysokiej temperaturze, w okresach długotrwałych upałów.
  • Nie należy się do niego zbliżać i dotykać go.
  • Barszcz zawiera związki furokumarynowe, które przy zetknięciu z ludzką skórą powodują poparzenie. W skrajnych wypadkach nawet III stopnia. Pierwsze objawy pojawiają się na drugi dzień po zetknięciu obnażonego ciała z rośliną.
  • W zależności od indywidualnej odporności organizmu oraz stężenia szkodliwej substancji, na skórze pojawiają się albo zaczerwienienia, albo wypełnione przezroczystym płynem pęcherze. Rany trudno się goją, powodując trwałe blizny i odbarwienia skóry.

Uważaj i zgłaszaj, jeśli go zauważysz!

Pod koniec 2021 roku weszła w życie ustawa o inwazyjnych gatunkach obcych (IGO). Jeśli ktoś zauważy na terenie Krakowa inwazyjny gatunek obcy - a takim jest barszcz Sosnowskiego - może zgłosić ten fakt do Wydziału Kształtowania Środowiska Urzędu Miasta Krakowa.

Stanowiska barszczu Sosnowskiego należy zgłaszać pisemnie w postaci papierowej lub elektronicznej poprzez elektroniczną skrzynkę podawczą gminy Kraków lub na adres e-mail: [email protected] (szczegółowe informacje i link do formularza zgłoszeniowego można znaleźć na www.krakow.pl).

Zgłoszenie takie zostanie przekazane Regionalnemu Dyrektorowi Ochrony Środowiska w Krakowie, a następnie - po otrzymaniu informacji o wprowadzeniu zgłoszenia o Centralnego Rejestru Danych o IGO - zostanie ustalona osoba lub instytucja odpowiedzialna za zwalczanie barszczu Sosnowskiego. Zwalczanie rośliny jest bowiem obowiązkiem właścicieli bądź zarządców nieruchomości, na których rośnie barszcz - przypominają krakowscy urzędnicy.

Najspokojniejsze kraje na świecie, zobacz zestawienie

od 16 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Roślina, która uciekła z plantacji. Barszcz Sosnowskiego nadal groźny i nadal ucieka - Gazeta Krakowska

Wróć na limanowa.naszemiasto.pl Nasze Miasto