Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Michał Szczygieł o tym, co wyzwala w nim adrenalinę. Wokalista opowiada o rodzinnych stronach i swojej muzycznej przygodzie w Warszawie

Mateusz Góra
Najnowszy singel „Adrenalina” zapowiada drugi album studyjny artysty
Najnowszy singel „Adrenalina” zapowiada drugi album studyjny artysty Materiały prasowe Michała Szczygła
Nowy singiel pochodzącego z Nowej Wsi pod Nowym Sączem wokalisty Michała Szczygła „Adrenalina” bije rekordy popularności. W rozmowie z „Gazetą Krakowską” artysta opowiada o tym, co go motywuje do działania i co napędza w nim tytułową adrenalinę, mówi o powrotach w rodzinne strony i zdradza nam parę szczegółów na temat kolejnej płyty.

Co jeść w sierpniu?

od 16 lat

Twój ostatni singiel „Adrenalina” jak sam tytuł i tekst wskazują, mówi o wykorzystywaniu życia w pełni. Ostatnio z twoich mediów społecznościowych dowidziałem się, że zacząłeś chodzić po górach. Ta zajawka ma przełożenie na twoją twórczość? Czy może na odwrót, to o czym śpiewasz motywuje cię do takich aktywności?
Myślę, że to co powiedziałeś na końcu jest dość istotne. Ja złapałem się na tym, że robię numery, które w jakiś sposób kreują moją późniejszą rzeczywistość. Śpiewam o tym, czego bym chciał, gdzie zmierzam. Z drugiej strony na pewno te wszystkie zajawki wpływają na to o czym śpiewam.
Wygląda to tak, że praca w studiu jest mozolna i często nudna. To są jednak godziny, podczas których siedzisz przy komputerze z producentami. I ja się momentami nudzę, bo jednak gdzieś od dziecka sport był obecny w moim życiu. Potrzebuję takich momentów na odreagowanie i znalezienie inspiracji. Dlatego potrzebuję jakichś bodźców, przeżyć, które spowodują, że będę chciał coś opowiedzieć ludziom.

Co prywatnie w życiu daje ci największy dopływ adrenaliny?
Na pewno scena. Wchodzenie na scenę, gdzie jest masa ludzi, albo granie nowego materiału to jest duży, ale pozytywny stres. Sama muza, szczególnie ta część koncertowa daje mi dużo takich przeżyć. Ale jeszcze chyba nie zrobiłem czegoś, co przebiło by moje emocje podczas chodzenia po górach. No to jest trochę choroba.

Adrenalina to już wakacyjny hit. Teledysk do tej piosenki był kręcony na Ibizie i wręcz bije od niego klimat wakacyjnej imprezy. Taki był zamysł? Lekki i przystępny letniaczek na wakacje?
Numer sam w sobie jest lekki, ale nie mówi do końca stricte o pozytywnych emocjach. Bardzo sobie cenię to, żeby mówić o rzeczach niekoniecznie łatwych i prostych w przyswajalny sposób. Na tym też polega muzyka pop. Żeby w przystępny dla wszystkich sposób przekazać swoje myśli, które niekoniecznie muszą być optymistyczne.
Jeśli chodzi o klip to finalnie padło na Ibizę, bo mieliśmy tam operatora, który tam mieszka. Był taki pomysł, żeby „Adrenalinę” połączyć z jakimiś skokami do wody, chodzeniem po przepaściach, wspinaniem. A skoro była możliwość, żeby polecieć na Ibizę i zrobić to tam, to skorzystaliśmy!

Czy nowy singiel to zapowiedź kolejnego albumu? Jeśli tak to zdradzisz nam coś na jego temat?
Chyba naturalnie tak. Teoretycznie są teraz takie czasy, że nie trzeba wydawać płyty, ale po wydaniu trzech czy czterech numerów, masz jeszcze kilka innych, koło siedmiu czy ośmiu, no to można wydać płytę. Nawet z takich względów estetycznych – spinasz wszystko w całość, masz płytę, jest to pewnego rodzaju pamiątka, oznacza pewien etap w życiu. Tak jak moja pierwsza płyta.
Myślę, że ta druga płyta będzie na pewno bardziej dopracowana, a przede wszystkim bardziej świadoma, bo nabieram ciągle dużo doświadczenia. Chciałbym mieszać gatunki i na pewno zaskoczę jakimiś nowymi brzmieniami w moim wydaniu.

„Muszę być tam, gdzie nie dotarł nikt”. Te wersy z twojego singla wydają się być bardzo personalne. Czym jest to miejsce, gdzie nie dotarł nikt? Jaki masz obecnie cel, co motywuje cię do działania?
To jest trochę metafora tego, że chciałbym osiągnąć rzeczy, których nikt nie zrobił. Chcę być tam, gdzie nie dotarł nikt, bo chce robić rzeczy, które będą moje, autorskie. Na tym polega moje wyobrażenia bycia artystą. Chcę zostawiać po sobie mocne ślady, które będą kojarzyć się ze mną i to jest to miejsce, gdzie nie dotarł nikt.

Z kolei dalszy fragment tej zwrotki brzmi: „Ostrożnie stawiam krok, Liczę się z tym, że pewnego dnia, Mogę popełnić błąd”. Jest coś czego obawiasz się w zawiązku z przyszłością, coś co wprowadza cię w stan niepokoju?
No oznacza to, że mogę przesadzić z rock and rollem, chociażby, że mogę popełnić jakieś głupie życiowe decyzje, pod wpływem albo głupich ludzi czy sytuacji. Tu chodzi o to, żeby się nie pogubić. Wysoko stawiam sobie cel, no bo chcę być tam, gdzie nie dotarł nikt, ale ostrożnie stawiam krok, bo liczę się z tym, że życie jest kruche i to nie jest tak, że jestem niezniszczalny.

Sporo czasu już minęło od przesłuchań i finału The Voice of Poland. W tym czasie miałeś po drodze maturę i spore rozterki dotyczące przyszłości. Patrząc z perspektywy czasu, zmieniłbyś coś w swoim postępowaniu i wyborach, żałujesz może, że coś zrobiłeś, a czegoś nie?
Jestem zadowolony z miejsca, w którym jestem, mam wokół siebie super ludzi. Są takie seriale i kreskówki, w których jest tak, że jak się cofasz w czasie, chcesz zmienić bieg wydarzeń tak, żeby było lepiej, to za chwilę okazuje się, że to powoduje wielką falę nieszczęść albo idzie to w kompletnie nie taką stronę w jaką sobie wyobrażaliśmy. Następstwa tych decyzji, które mogłyby być podjęte i według mnie lepsze, mogłyby finalnie mnie niczego nie nauczyć. Oczywiście nie da się zmienić przyszłości, ale wydaje mi się, że nawet jeśli coś nam się może zdawać lepsze, to niekoniecznie może takie być.

Nowa Wieś, Nowy Sącz, potem Kraków, aż w końcu Warszawa. Tęsknisz czasem za rodzinnymi stronami?
W Krakowie rozpocząłem studia i mieszkałem tam, ale nie potrafiłem pogodzić studiów i rozwijającej się kariery. Postawiłem wszystko na jedną kartę i wyjechałem do Warszawy, czego efektem była moja pierwsza płyta.
Tęsknie za Krakowem i za swoim domem w Nowej Wsi. Do swojej wąskiej grupy prawdziwych znajomych. Bardzo też doceniam te okolice, to że są górki, że można sobie nawet z domu wyjść w góry. Myślę, że w przyszłości chciałbym tu wrócić.

A jak określisz swój rozwój w tworzeniu muzyki, patrząc od pierwszego przesłuchania w The Voice do dzisiaj?
Przede wszystkim nauczyłem się śpiewać profesjonalnie, nie amatorsko. Nabrałem trochę warsztatu. Dużo się nauczyłem o samym songwritingu (ang. pisanie piosenek – red.). Przede wszystkim zrozumiałem budowę utworu, jego kompozycję. Tak czysto teoretycznie dalej jestem lamusem, ale wiem, jak zrobić piosenkę i jak ona powinna być zbudowana.
Wiadomo, przede wszystkim jestem, muzykiem, piosenkarzem, autorem tekstów. Jednak chciałbym siebie, traktować jako postać, całokształt, bo to mi daje pełny obraz tego, w jakim miejscu jestem i co o sobie myślę.

Certyfikat dwóch podwójnie platynowych płyt, jeden nawet poczwórny. Jak się z tym czujesz, co to dla ciebie znaczy?
Skupiam się na innych aspektach mojego życia. To znaczy jestem z tego dumny, wiadomo, ale to nie zaspokaja moich ambicji. I też nie dla tego to robię. Ja jestem bardzo zadowolony z tego i dumny, aczkolwiek nie świadczy to moim zdaniem o tym jakim jestem artystą.
Jest to jednak potwierdzenie tego, że ludzie twojej muzy słuchają i ją kupują. Więc ja się jaram po prostu tym, że ludzie mnie słuchają i to się przekłada na te wyróżnienia. Może za 20, 30 lat będę na to patrzył z większym sentymentem, czy jakimś wzruszeniem?

Wrócę trochę do przeszłości, zarówno tej muzycznej jak i życiowej. Jaki największy „Spontan” (tytuł jednego ze singli Szczygła – red.) w życiu zapadł ci w pamięci najbardziej?
Jednym z takich największych spontanów to jest właśnie pojechanie na The Voice. To były decyzje z dnia na dzień i sporo to zmieniło w moim życiu. Cały czas chciałem iść w tę stronę, chciałem tworzyć, robić muzę i podejmowałem jakieś kroki, ale ta decyzja zmieniła wszystko. To chyba był właśnie największy spontan, a jeśli nie największy to mający największy wpływ na moje dalsze życie.
Podszedłem do tego z takim dziwnym luzem. Nie zdawałem sobie nawet sprawy z tego, jak bardzo istotne jest to w moim życiu i przez cały ten program tak przebrnąłem. Wydaje mi się, że to było kluczem do sukcesu, że nie miałem żadnego parcia. I chyba dalej nie mam. Co jest problematyczne, bo przez to czasami się obijam, ale z drugiej strony może dzięki temu zachowuję taką przyziemność. I tak chciałbym jeszcze bez takiej odklejki normalnie pożyć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Michał Szczygieł o tym, co wyzwala w nim adrenalinę. Wokalista opowiada o rodzinnych stronach i swojej muzycznej przygodzie w Warszawie - Gazeta Krakowska

Wróć na nowysacz.naszemiasto.pl Nasze Miasto