- Materiał dostarczony nam przez policję jest niekompletny - mówi Janina Tomasik, kierująca limanowską prokuraturą. - Dlatego uważamy, że trzeba sprawę dogłębnie wyjaśnić i wszczynamy śledztwo.
Policja chciała umorzyć postępowanie, ponieważ prowadziła je pod kątem tego, czy ktoś nie przyczynił się do wypadku. Przesłuchanie kilkunastu świadków dało podstawy do twierdzenia, że 23-latek spadł z dachu po prostu przez nieuwagę.
Tymczasem prokuratura stawia pytanie, skąd w ogóle się tam wziął? Jest to o tyle zasadne, że zgodnie z ustaleniami Państwowej Inspekcji Pracy, mężczyzna nie był zatrudniony na budowie. Początkowo pewne było, że nie pracował dla głównego wykonawcy, ale mógł być zatrudniony np. na umowę zlecenie przez podwykonawców. Potem okazało się, że nie był również pracownikiem innych firm wykonujących roboty przy ul. Jana Pawła II. W tej sytuacji PIP wycofała się z badania zdarzenia, gdyż nie było wypadkiem przy pracy. A tylko takie inspekcja może badać.
- Plac budowy powinien być ogrodzony, a jej kierownik musi zadbać, żeby nie wchodziły tam osoby postronne - podkreśla Janina Tomasik. - Jeśli czegoś w tym zakresie nie dopilnowano, to winny musi ponieść konsekwencje.
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że 23-latek mógł interesować się pracą na budowie, a wychodząc na dach chciał się zapoznać z zakresem robót. Jednak nawet gdyby tak było, to jako osoba postronna, nie powinien tam się znaleźć. Jak informowaliśmy, leży w ciężkim stanie w jednym z krakowskich szpitali. Doznał między innymi urazu kręgosłupa i nie może samodzielnie oddychać.
Wybory samorządowe 2024 - II tura
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?