Jeszcze w piątek planował, że z Limanowianami ruszy następnego dnia w kolejną artystyczną wyprawę poza kraj, 50 w historii zespołu. Celem miał być zaprzyjaźniony z Limanową Dolny Kubin na Słowacji.
Ludwik Mordarski do ostatnich godzin życia był pełen entuzjazmu. Pracował z zespołem. Cieszł się odzyskiwaniem sił po ubiegłorocznej chorobie. Nie szczędził sił także swemu drugiemu artystycznemu dziecku - orkiestrze dętej i big bandowi "Echo Podhala".
Czy nie żal mi, że w jubileuszowym koncercie Limanowian nie pociągam smykiem po strunach basetli? - zastanawiał się Ludwik Mordarski w jesieni ubiegłego roku, kiedy założony i prowadzony przez niego zespół świętował 40-lecie. Odpwiadał sam sobie - Ano nie! Przecież radość przynosi to, że ma się następców! A ja mam! Tę pokoleniową kontynuację uważam za największy sukces. Zaraziłem kilka pokoleń bakcylem folkloru. Naszego, pięknego, limanowskiego. Wywodzącego się z ziemi, na której gazdują górale, Zagórzanie, Lachy.
Ludwik Mordarski urodził się w 1929 r. w Limanowej jako jedno z 9 dzieci kapelmistrza orkiestry I Pułku Strzelców Podhalańskich. W 1965 r. przejął po ojcu Mieczysławie i starszym bracie, też Mieczysławie, batutę dyrygecką orkiestry dętej Echo Podhala. Dyrygował i komponował. Z wieży limanowskiej bazyliki co dnia rozbrzmiewa hejnał na trombity jego autorstwa. Najpewniej rozlegnie się też, kiedy Ludwika Mordarskiego odprowadzać będziemy w ostatnią drogę we wtorek o godz. 14.
60 tysięcy złotych do wygrania. Sprawdź jak. Wejdź na www.szumowski.eu
Instahistorie z VIKI GABOR
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?