Koncert Izabeli Trojanowskiej, Jacka Łągwy, rękawice kickboksera Marcina Najmana, karnet na zajęcia w szkole Timbaila, koszulka MKS Piotrkovii, ozdoby świąteczne, rower, piłka Lecha Poznań - długo można wymieniać atrakcje cyklu imprez w Rozprzy, której nieobecnym, ale wielkim bohaterem był 15-miesięczny Piotruś Święconek.
Chłopczyk choruje na neuroblastom - nowotwór złośliwy współczulnego układu nerwowego. Jest w trakcie chemioterapii, ale przed nim jeszcze operacja usunięcia guza oraz immunoterapia. To właśnie na nią potrzebne są pieniądze - cały milion złotych, bo leczenie nie jest refundowane.
Na szczęście chłopiec i jego rodzice mają wokół siebie mnóstwo osób dobrej woli, bo akcja zbierania pieniędzy na leczenie dziecka jest jak lawina. Wpłaty m.in. od kibiców GKS Bełchatów oraz cykl imprez przyniósł 100 tys. zł, a w planach już kolejne wydarzenia - „Wigilia z serca” w Witowie, którą współorganizuje Stowarzyszenie Harc.
- To niesamowite, jesteśmy zaskoczeni, to się dzieje poza nami - mówi Sara Święconek, mama Piotrusia. Jak opowiada, akcja charytatywna zbiegła się z optymistycznymi wynikami badań chłopca. - Jest wiara! Baliśmy się, że chemia nie działa, ale po szóstej chemioterapii guz się zmniejszył i lekarze są dobrej myśli - podkreśla z entuzjazmem.
Rak zaatakował po cichu. Nic nie wskazywało, że twardniejący i powiększający się brzuszek dziecka skrywa tak okrutną tajemnicę. - Jeździliśmy czasem do przychodni, bo Piotruś płakał, lekarze mówili, że to zaparcia, że może od ząbków - opowiada mama chłopczyka.
Diagnozę usłyszeli 4 października, gdy po raz kolejny ze skarżącym się na ból brzucha synkiem pojechali do przychodni. Tam lekarka przekierowała ich do szpitala w Bełchatowie. Tam lekarz na początku mówił, że nie widzi nic dziwnego w brzuszku. - Ale mąż się uparł, że bez usg nie wyjdziemy - wspomina pani Sara. Piotruś już bardzo płakał. - Nowotwór bardzo uciskał, miał 15 cm, był ogromny.
Potem wszystko potoczyło się błyskawicznie - decyzja o leczeniu, badania, chemioterapia. Krzyk i płacz chłopca przy pobieraniu krwi, godziny czekania na wyniki badań. - Że to jest rak, dotarło do mnie dopiero po pierwszej chemii. Wcześniej chcieliśmy wierzyć, że to jakaś pomyłka, i że nam powiedzą, że to zapalenie jelit - opowiada. Choroba i związany z nią strach, bezsilność, a przede wszystkim ból dziecka, wysysały siłę z całej rodziny. - Przez pierwszy miesiąc nie miałam siły wstać do niego w szpitalu, umyć się, leżałam zapłakana - wspomina. Wszystko się poprawiło, gdy podawana co 10 dni chemioterapia zaczęła przynosić pierwsze efekty. - Na początku guz zarósł prawe płuco, wątrobę, przesunął nerkę i żyłę główną, lekarze mówili, że jeszcze chwila - moment i uciśnięte serce przestałoby bić. Szykowaliśmy się na najgorsze - mówi mama Piotrusia i dodaje, ze wraz z ostatnimi wynikami dostała nowa zastrzyk nowych sił.
O ile rodzicom pozostaje czekać, to znajomi - rodzice uczniów ze szkoły w Rozprzy, gdzie pracuje pani Sara, mieszkańcy Łazów i obu gmin: Rozprzy i Sulejowa, ruszyli z pomocą. Wszyscy od ponad miesiąca grają w drużynie Piotrusia i przy wsparciu wielu osób m.in. Błażeja Adamusa, mistrza świata we fryzjerstwie z Kleszczowa, udało do Rozprzy ściągać znane twarze i nazwiska. - Mieszkańcy bardzo licznie i chętnie się włączyli w całą akcję - podkreśla Magdalena Aleksandrowicz ze „sztabu” w Rozprzy.
W niedzielę dla Piotrusia - razem z Piotrem Kuźniakiem z zespołu Trubadurzy - zagra Witów. „Wigilia z serca” startuje o 16.
Sam Piotruś Wigilię i częściowo święta spędzi w szpitalu, bo tak wypada kolejny cykl chemii.
*****
fundacja vive serce dzieciom 24 1050 1416 1000 0022 7856 1093
z dopiskiem Piotr Święconek
Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
