Jan Puchała mediuje między sąsiadami

W czwartek starosta przyjął na rozmowę najpierw sąsiada, a później przedstawicieli wspólnoty. - Jest dużo wzajemnych pretensji, które narosły przez lata. Mieszkańcy bloku są jednak na siebie skazani zamieszkiwaniem we wspólnym bloku. To bardzo trudna sytuacja dla wszystkich - komentuje rozmowy z mieszkańcami bloku starosta Jan Puchała.

To precedensowa sytuacja, że osoba stojąca na czele władz powiatowych zaoferowała mediację mieszkańcom miasta. Starosta tłumaczy to tak:

- Faktycznie nie jest rolą starosty łagodzić sąsiedzkie spory w Limanowej i podejmować się trudnej roli mediatora. Członkowie wspólnoty przyszli jednak protestować pod starostwo. W rozmowach okazało się, że - ich zdaniem, władze miasta nie są skore, by im pomóc, więc postanowiłem wkroczyć.

Z obszernych stanowisk z jakimi wystąpiły obie strony konfliktu, a więc członkowie wspólnoty i wspomniany sąsiad wynika, że u podłoża sporu są wieloletnie i bezskuteczne zabiegi owego sąsiada o uzyskanie garażu.

Z końcem 2005 roku wszedł on w posiadanie mieszkania w bloku przy ul. Reymonta i od tego czasu uznał, że ma też prawo do garażu. Wspólnota lokatorów widzi ten problem inaczej, twierdząc, że istniejące garaże mają już właścicieli.

Spór narastał przenosząc się na inne pola współżycia sąsiedzkiego. Starający się o garaż lokator czuje się pokrzywdzony, obrażany i nękany. Druga strona swoim odczuciom daje wyraz na wiszącym wciąż na boku transparencie.

- Nie wiem czym zakończy się moja mediacja, ale na razie jestem zaskoczony bardzo spokojną i elegancką nawet postawą zarówno tego pana, jak i grupy reprezentującej wspólnotę mieszkaniową - podkreśla starosta.
Wczoraj lokator miał złożyć w starostwie swoje warunki porozumienia. Wspólnota ma je dostarczyć w przyszłym tygodniu.

- Gdy będę miał stanowiska obu stron, prawnik spróbuje opracować dokument do ewentualnego zaakceptowania przez obie strony - mówi starosta.