Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gwiazdy nie tylko nad Chopokiem. Jak Słowacy walczą o polskich turystów?

Marek Długopolski
Imponująca lodowa katedra Notre-Dame, hotele pod samiuśkimi gwiazdami, nowe i odnowione restauracje na stokach, urocze koliby, kluby nocne, ośrodki SPA, kąpiele w ciepłej i leczniczej wodzie, ale też jazda na sankach, kuligi, snowtubing, skitury, a także wędrówki w rakietach śnieżnych - tak nasi południowi sąsiedzi walczą o turystów.

FLESZ - Ceny idą w górę. Co zdrożeje w 2020 roku?

Oczywiście nie można też zapomnieć o licznych gondolkach, kanapach i wyciągach, a także setkach kilometrów tras zjazdowych (w tym tych dla najbardziej wymagających), biegowych i ścieżek do niespiesznych spacerów. - Dla każdego mamy coś miłego - zapewniają gospodarze stacji Jasna Nizke Tatry.

Plusk na Zahradkach

- Szybko, szybko, bo igiełki lodu wbijają mi się w stopy - roześmiana Anita pogania swojego chłopaka. - Gdzie tak pędzisz? Uważaj, bo jest bardzo ślisko - od razu odpowiada jej Wojciech.

Nie zważają, że jedyną ochroną przed szczypiącym mrozem są bardzo skromne kostiumy i czapka Mikołaja na głowie. Po paru metrach lądują w sporym jacuzzi. - Ufff. Ciepełko - cieszy się Anita. - Ale jazda, i to bez trzymanki - dorzuca Wojciech, błyskawicznie zanurzając się aż po szyję. Wysoko ponad błękitnym oczkiem wodnym w Chalets Jasna Collection Zahradky pojawiają się niewielkie światełka. - O, jak pięknie. Spokój, cisza i gwiazdy - cieszy się Anita. - To nie gwiazdy, ale ratraki na stokach Chopoka - śmieje się chłopak. - Ale wyglądają uroczo, jakby świetliki udeptywałyby stok - stwierdza dziewczyna.

Z tego miejsca zaledwie kilka metrów do najbliższego stoku. Zahradky mogą więc być uroczą śnieżną bramą do narciarskiego raju - stąd np. bladym świtem można wyruszyć na podbój ponad 50 km nartostrad na Chopoku.

„Mały raj”

A na Chopoku, najważniejszej narciarskiej górze Słowacji, będącej jednocześnie sercem największego ośrodka narciarskiego u naszych południowych sąsiadów, innych atrakcji również nie brakuje.

Nieco poniżej jego wierzchołka, na wysokości 2004 m n.p.m., jakiś czas temu „osiadł” spory „kapelusz”. Tutaj też dobijają dwie najważniejsze kolejki stacji - Funitel i Kosodrevina. To dzięki nim narciarze mogą śmigać zarówno po północnej jak i południowej stronie góry.

Ów niezwykły „kapelusz” kryje również kameralny hotel, zwany przez miejscowych „małym rajem”. - Jest w nim cudownie. Klimatycznie, romantycznie i zarazem intymnie. Tu można dotknąć gwiazd - zapewniają bywalcy tego uroczego kilkupokojowego „odosobnienia”. Hotel Rotunda, jeden z najwyżej położonych w Europie Środkowej, to również jedno z najlepszych miejsc, skąd można podziwiać malownicze wschody i zachody słońca. Zawsze są spektakularne - twierdzą jego gospodarze. - Gdy mgła otula Chopok widok jest nieziemski. Ma się wrażenie jak gdyby szczyt unosił się w powietrzu.

Jakiś czas temu na szczycie otwarto restaurację. Rotunda, bo tak się zwie, niedawno zyskała nowy wygląd. I z niej roztacza się imponujący widok na otaczające góry i doliny, a także morze chmur przewalających się przez grań szczytową. Tutaj toczy się fascynujący, niekończący się spektakl natury. Nic więc dziwnego, że tak chętnie jest odwiedzana przez narciarzy i turystów.

Dla wielbicieli jazdy na nartach i snowboardzie nie ma w najbliższej okolicy lepszej alternatywy. Swoje miejsce bez najmniejszego problemu odnajdą tutaj zarówno ci, którzy dopiero rozpoczynają przygodę z nartami, jak i ci którzy już niejedną niełatwą trasę widzieli w życiu. – Na Chopoku potrafi też ostro dmuchnąć. I na to trzeba być przygotowanym, ta jak i na zalodzone stoki. Chopok potrafi być też kapryśny – mówi Kacper z Krakowa. Co wtedy? Można się zaszyć we wspomnianej już restauracji na samym szycie, albo też zjechać nieco niżej do kultowego już Von Rolla (1670 m n.p.m.) na Lukovej.

Zjeżdżając zaś jeszcze niżej np. dolnej stacji kolejki przy trasie Biela Put, można wybrać się do którejś z licznych restauracji, zajrzeć do nowoczesnego Crystal Baru, wyszaleć w klubie Happy End (tutaj zwyczajowo odbywają się huczne otwarcia sezonu narciarskiego, po zachodzie słońca pokazuje nocne oblicze, zamieniając się w Happy End Music Club) albo wybrać się do uroczej klimatycznej Slovenskiej Koliby, gdzie będą czekać na nas takie specjały jak: steak z jelenieho chrbta, bravčové rebra, domace pirohy, czy demänovský pstruh.

Na szczycie Dziadka

Niezwykłą kawiarnią i minihotelem - na wysokości 2634 m n.p.m - może pochwalić się również tatrzańska Łomnica. - Można u nas spędzić noc w najwyżej położonym apartamencie w Europie Środkowej. Takiego widoku na Tatry i dolinę Popradu nie ma z żadnego innego hotelowego okna - kuszą w Tatry Mountain Resorts. I nie ma w tym krzty przesady.

Gdy bowiem gondolka zwiezie ostatnich turystów można delektować się spokojną nocą - oczywiście jeśli tylko wiatr nie przygotuje dla nas niezwykłego koncertu - i wygwieżdżonym niebem. Za kilkaset euro, które kosztuje ta przyjemność, gospodarze stacji wywiozą (i zwiozą) nas na szczyt, powitają specjalnym drinkiem, kilkudaniową kolacją w kawiarni Dedo (Dziadek), a rano śniadaniem, ale już nad równie uroczym Łomnickim Stawem.

- O takiej filiżance kawy nigdy nie zapomnicie - twierdzą w restauracji Dedo. Czy rzeczywiście? Najlepiej to samemu sprawdzić i ocenić, oczywiście wybierając się na Dziadka.

Katedra z lodu

- Ta nie spłonie - tak o imponującej lodowej katedrze Notre-Dame na Hrebienioku mówią turyści. Wznoszenie niezwykłej świątyni na wysokości 1285 m n.p.m. trwało kilkanaście dni. Zespołem słowackich, polskich, czeskich, litewskich i niemieckich artystów tradycyjnie kierował Adam Bakoš, pomysłodawca budowy lodowych świątyń pod tatrzańskimi graniami.

Tym razem wzorowano się na paryskiej katedrze. Oprócz wspaniałej gotyckiej fasady z pięknym portalem i imponującą rozetą, świątynia ma również charakterystyczne dwie wieże. - O, Quasimodo. Jak z bajki - paluszek jednej z małych zwiedzających powędrował wysoko do góry. Oprócz lodowego strażnika katedry jest też prawdziwy dzwon, a także - trzeba tylko uważnie spojrzeć - sporo tatrzańskich elementów.

- Co roku lodowe świątynie są większe i piękniejsze - twierdzą turyści. Do budowy tej ostatniej wykorzystano 1880 bloków lodu o wadze 225 ton. Lodową świątynię można zwiedzać za darmo - do końca kwietnia.

- Takiej atrakcji nie ma w żadnym innym miejscu na Słowacji. To unikat - mówi Lucia Blašková z Regionalnej Organizacji
Turystycznej w Wysokich Tatrach.

Nie tylko narty

A przecież to nie wszystko. Można np. zajrzeć do któregoś z zamków - orawskiego (gdzie kręcono sporo scen z Janosikiem), lub trenczyńskigo (w baszcie winnej wciąż przechowywane jest płynne słowackie dobro narodowe), uroczej jaskini Wolności (tutaj pogoda nie sprawi nam żadnego psikusa), albo zaszyć się w którymś z aquaparków (ciekawa opcją są pakiety zawierające skipassy i wejściówki np. do Tatralandii). A wszystko to bardzo blisko!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Gwiazdy nie tylko nad Chopokiem. Jak Słowacy walczą o polskich turystów? - Dziennik Polski

Wróć na malopolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto