Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że agencja towarzyska działała w budynku przy ul. Kościuszki, należącym przed laty do limanowskiej OSP. Rok temu miasto sprzedało obiekt prywatnej osobie, a ta wynajęła poddasze mężczyźnie zatrzymanemu w piątek przez policję. Oficjalnie miało tam funkcjonować biuro. W rzeczywistości w czterech pokojach pracowały prostytutki. Jedną była Polka, trzy pozostałe to Litwinki.
Klienci dowiadywali się o ofercie z internetowego portalu, zamieszczającego darmowe anonse towarzyskie i erotyczne. W piątek figurowała tam już tylko jedna dziewczyna z Limanowej. Nie wiadomo, czy związana ze zlikwidowaną agencją.
Agencja towarzyska w Limanowej. Sprawą zajęła się prokuratura
- Wiemy, że kobiety oddawały część zarobionych pieniędzy stręczycielowi - mówi Janina Tomasik, prokurator rejonowy w Limanowej. - Na razie nie określają, jaki to był procent zarobionych pieniędzy. Nie operują też nazwiskami osób, dla których pracowały.
Wszystkie prostytutki podkreślały w piątek w prokuraturze, że nie były zmuszane do świadczenia usług seksualnych. Pracować miały dobrowolnie. W takiej sytuacji stręczyciel za samo czerpanie korzyści z nierządu może iść do więzienia na trzy lata. Gdyby stosował przemoc wobec kobiet, mógłby trafić za kratki nawet na 10 lat.
W Polsce sama prostytucja nie jest karalna. Dlatego pracownice limanowskiej agencji towarzyskiej zostały przesłuchane wyłącznie w charakterze świadków. Nie grożą im żadne konsekwencje prawne. Gdy w minionych latach zamykano agencje towarzyskie w Nowym Sączu, prostytutki po złożeniu zeznań, szybko przenosiły się do następnej.

Szymon Hołownia ma duże ego, większe ma tylko Lech Wałęsa
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?