Dorota Gołąb, siostra Pani Marii, która jest z nią w stałym kontakcie przyznaje, że wyzwanie jakie stoi przed rodziną nie jest łatwe, ale wszyscy wierzą, że zakończy się ono powodzeniem.
- Sytuacja jest taka, że póki co z powodu brania tego leku występuje sporo skutków ubocznych jak ból brzucha czy kręgosłupa. Siostra radzi się innych osób stosujących to lekarstwo. Przez pęcherze pojawiające się na kończynach są jednak trudności z chodzeniem – mówi nam.
Jak dodaje mimo wszystko lek daje nadzieję.
- Wszyscy wierzymy w to, że skutki jego stosowania będą również pozytywne, że uda się pokonać raka. Przykre jest to, że lek nie jest refundowany. Pisaliśmy w tej sprawie do ministerstwa oraz do szpitala, ale bez rezultatu. Moja siostra siłę do walki z chorobą czerpie od swoich dzieci Radka i Basi (w momencie otrzymania diagnozy syn miał siedem lat, a córka trzy – przyp. red.) - dodaje Pani Dorota.
Jak pisze w zbiórce internetowej (TUTAJ) Maria Prusak, każdy dzień jest nieprzewidywalny.
„Niektóre potrafią niestety zaskoczyć negatywnie, w sposób bardzo brutalny… Z dnia na dzień dowiedziałam się, że mam IV, zaawansowane stadium raka!” - relacjonuje.
Jak dodaje, choroba nie dawała żadnych objawów.
„Nic nie wzbudzało moich wątpliwości, niepokoju. Po prostu nagle dowiedziałam się, że jestem ciężko chora! Miałam tylko skurcze brzucha, ale nie pomyślałabym, że może to oznaczać naprawdę coś groźnego. Poszłam do lekarza, aby znaleźć przyczynę i szybko uporać się z tym dyskomfortem. Przeprowadzono badanie tomografem komputerowym… Potem odebrałam telefon… Usłyszałam: rak jelita grubego, zaawansowane stadium. Świat przed moimi oczami stał się zupełnie czarny. Jestem szczęśliwą żoną i matką dwójki cudownych dzieci!” - pisze Pani Maria.
Decyzja lekarzy była natychmiastowa, zdecydowano się na operację ratującą życie. W trakcie zabiegu chorej usunięto jelito, następnie przez godzinę jeszcze na stole operacyjnym podawano dawki chemii. Potem była chemia uzupełniająca, choroba nieco ustąpiła. Niestety, pojawiła się wznowa.
„Rak wrócił ze zdwojoną siłą! Wykryto przerzuty na jajnikach, w miednicy, na płucach, w otrzewnej. Nowotwór jest rozsiany po całym moim organizmie… Kolejny rok walczę z rakiem. W końcu chcę go pokonać! Moje dzieci są jeszcze małe, potrzebują mnie! Proszę, nie pozwól, aby choroba wygrała…” - podsumowuje bohaterka tego tekstu.
Zbiórka w Internecie trwa. Obecnie (stan na poniedziałek 27 marca) udało się zebrać kwotę nieco ponad 33,5 tys. zł. Do finansowego sukcesu brakuje jednak sporo, bo ponad 126 tys. zł.
Link do licytacji w mediach społecznościowych.
Odbudowa Ukrainy to szansa dla polskich firm
- Piotr z Męciny zaśpiewał w „Szansie na sukces”. Jak mu poszło? „Byłeś genialny!”
- Trasy narciarskie wokół Mogielicy znów kuszą! Zima powróciła
- Kłótnia o wyniki Eurowizji. Mógł być jeszcze jeden zwycięzca. Spod Limanowej!
- Pomaga Ukrainie, przypłacił to zawałem, ale chce to robić nadal. To limanowski radny
- Betonoza ustąpi zieleni. Prace na rynku w Tymbarku postępują. Wójt chwali
- Podróżnik z Mszany zdradza przepis na… napój wyskokowy z banana
Bądź na bieżąco i obserwuj
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?