Życie nastolatki drastycznie zmieniło się po nieudanym zabiegu 15 kwietnia tego roku w krakowskim szpitalu.
Urodziła się w 1998 r. Wkrótce po przyjściu na świat, lekarze wykryli u niej poważną wadę: dziewczynka urodziła się bez lewej komory serca.
Do drugiego roku życia przeszła pomyślnie trzy skomplikowane operacje na sercu, które przeprowadził znany specjalista kardiochirurgii dziecięcej, prof. Edward Malec.
Od tego czasu Madzia rozwijała się tak, jak jej rówieśnicy, prowadziła normalny tryb życia. Chodziła do szkoły w Limanowej, bardzo łatwo nawiązywała znajomości i zawierała przyjaźnie.
- Ze wszystkimi potrafiła rozmawiać. Miała w sobie tyle energii, że niektórzy nie dowierzali, że urodziła się z wadą serca - dodaje pani Dorota.
O problemach ze zdrowiem przypominały tylko rutynowe badania kontrolne, które Madzia co jakiś czas przechodziła. Ostatnie wykonano w marcu. Wyniki nie były dobre, zaniepokoiły lekarzy.
- Okazało się, że ma bardzo niski poziom białka - mówi mama dziewczynki.
Nastolatka trafiła do Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie-Prokocimiu. Po wielu konsultacjach i dodatkowych badaniach, lekarze zdecydowali się wykonać cewnikowanie serca. Trzy dni po zabiegu Madzia miała wrócić do domu. Wystąpiły jednak poważne komplikacje.
Krwotok, zatrzymanie akcji serca i niedotlenienie poczyniły w organizmie 15-latki straszliwe spustoszenie. Przez sześć tygodni była w stanie śpiączki farmakologicznej. Kiedy ją wybudzono, okazało się, że doznała porażenia spastycznego czterokończynowego.
Przykurcze rąk i nóg przykuły ją do łóżka. Z powodu przewlekłej niewydolności oddechowej nie może samodzielnie oddychać - wykonano jej tracheotomię, jest karmiona wyłącznie dojelitowo.
Jeszcze we wrześniu była szansa, że Madzia będzie mogła wrócić do domu. Dziś jest to już niemożliwe.
- Od dwóch miesięcy leży w szpitalnej izolatce, ale ciągle łapie różne infekcje z oddziału, a każda kolejna osłabia organizm - zauważa mama ciężko chorej pacjentki. - Kiedy patrzę na nią, wydaje się, że jest lepiej. Rehabilitacja zdziałała bardzo dużo, zmniejszyły się przykurcze rąk.
Rehabilitacja jest dla nastoletniej Madzi jedyną szansą na powrót do normalnego życia. Nie może jednak być zbyt intensywna, ponieważ serce na to nie pozwala. Choć lekarze rozkładają ręce, rodzice nie tracą nadziei.
Pani Dorota stara się codziennie dojeżdżać do Krakowa, żeby zobaczyć się z córką. Z tego powodu musiała zwolnić się z pracy. Kiedy wraca ze szpitala do domu, czeka tam na nią mąż i dwóch synów w wieku 7 i 2 lata.
- Jest ciężko - wzdycha zmęczona.
Życie jej rodziny wywróciło się do góry nogami. Tymczasem szpital nie jest w stanie zapewnić nawet wszystkich środków higienicznych i rodzice kupują je sami. Zastanawiają się, czy krakowscy lekarze nie popełnili błędu, kierując ich córkę na nieudany zabieg i czy nie wystąpić w tej sprawie do prokuratury.
Jak pomóc Madzi?
Madzia Bochenek jest podopieczną Limanowskiej Akcji Charytatywnej. Wszyscy, którzy chcą pomóc, mogą przekazać na jej rzecz dowolną kwotę bądź podarować 1 procent podatku. Liczy się każda złotówka.
Limanowska Akcja Charytatywna, 34-600 Limanowa, ul. Kilińskiego 11.
Bank Spółdzielczy w Limanowej, numer konta: 53 8804 0000 0000 0021 9718 0001 (z dopiskiem "Madzia BOCHENEK").
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?