Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Spadkobiercy dawnych właścicieli starają się o pałace, dwory i ruiny

ik
Czy rożnowski beluard wróci w ręce dawnych właścicieli?
Czy rożnowski beluard wróci w ręce dawnych właścicieli? Iwona Kamieńska
Spadkobiercy przedwojennych właścicieli starają się o zwrot ruin zamku i beluardu w Rożnowie, rodzinnego domu Becków w Limanowej, dworu Wettingów w Chełmcu oraz zespołu dworsko - pałacowego w Marcinkowicach.

Tonące w zaroślach resztki XIV-wiecznego Zamku Górnego w Rożnowie mogłyby zamienić się w perełkę podobną do tej, którą wzniesiono z ruin pobliskiej warowni Tropsztyn. Dawny blask mógłby odzyskać XVI-wieczny rożnowski beluard i piękny dwór rodziny Wittingów z XIX stulecia, który straszy w Chełmcu. Domek przy ulicy Słonecznej w Limanowej, gdzie od 1899 do 1918 roku mieszkał Józef Beck, ostatni minister spraw zagranicznych II Rzeczypospolitej, mógłby stać się dumą, a nie powodem do wstydu mieszkańców miasta.

W mocno zaniedbanej "Bekówce" mieszkają rodziny romskie, choć wielu limanowian chętniej widziałoby tutaj muzeum. Ale nie ma, gdzie przesiedlić lokatorów, a i pieniędzy na remont domu - pamiątki brakuje w miejskiej kasie. Gdyby wszystkie te budowle miały gospodarzy, którzy byliby pewni, że są na swoim i mieliby pieniądze, aby o nie dbać, to posiadalibyśmy w Beskidach znacznie więcej perełek architektury i cennych, odrestaurowanych pamiątek przeszłości.

- Jest nadzieja, że tak właśnie się stanie i to całkiem prędko - przekonuje Stanisław Buczek, krakowski adwokat współpracujący z Polskim Towarzystwem Ziemiańskim, które skupia spadkobierców dawnych właścicieli m.in. wymienionych zabytków. - W sądzie administracyjnym wszystko wygrywamy, mamy wreszcie orzecznictwo sprzyjające oddawaniu majątków bezprawnie przejętych przez państwo. Władze wojewódzkie przychylniej patrzą na proces reprywatyzacji.

Sprawy tego typu leżakują od lat w urzędowych biurkach. Są jednak "jaskółki" wróżące zmianę. W ręce spadkobierców hrabiego Adama Stadnickiego wrócił jakiś czas temu majątek w Szczawnicy. Jest ministerialna decyzja unieważniająca nacjonalizację nieruchomości przedwojennej spółki Żegiestów-Zdrój. Nie wykluczone więc, że również włości Stadnickich w Rożnowie, Morawskich w Marcinkowicach czy Becków w Limanowej powrócą do rodzin.

Lista obiektów w naszym regionie, o których zwrot ubiegają się potomkowie szlacheckich rodów liczy dziesiątki pozycji. Jest na niej m.in. zespół pałacowo-parkowy w Marcinkowicach, ruiny w Rożnowie, tamtejszy beluard, chełmiecki dwór Wettingów oraz grunty podworskie w Trzetrzewinie, Biczycach, Klimkówce, Bobowej i Tylmanowej. Nie wszędzie zachowały się mury - czasem pamiątką po dawnych właścicielach są jedynie drzewa rosnące niegdyś w parkach okalających dworskie zabudowania.

Mecenas Buczek prowadzi kilka tutejszych spraw reprywatyzacyjnych, m.in. rożnowską i limanowską. Obie na wagę "życia" zabytku. Jeśli ruinami w Rożnowie nikt się nie zaopiekuje, to ślady po nich znikną w kilka lat, a dom rodzinny Becków zamieni się w ruderę. Pan Andrzej, spadkobierca przedwojennego ministra ma ponad 80 lat, mieszka w USA, gdzie był m.in. prezesem Instytutu Józefa Piłsudskiego. Mocno angażował się w życie polonijne. Bywał przed kilkoma laty w Limanowej i interesował się rodzinnymi włościami pozostawionymi w Beskidzie, gdzie ojciec spędził młode lata, zanim wstąpił do legionów, a dziadek, prawnik (również Józef), jako sekretarz rady powiatu zakładał sieć bibliotek wiejskich. Nie odpuścił. Powierzył sprawę prawnikowi.

Urzędnicy mają świadomość, że odebrane majątki trzeba będzie zwrócić albo wypłacić odszkodowania. Problemu dotknął wójt gminy Chełmiec Bernard Stawiarski. - Chcieliśmy sprzedać działkę w Trzetrzewinie, ale spadkobiercy złożyli protest i musieliśmy zrezygnować. Nasza gmina włada jednak tylko ułamkiem gruntów, których dotyczą roszczenia reprywatyzacyjne. Znacznie więcej ma ich we władaniu nadleśnictwo.

Starosta nowosądecki Jan Golonka też miał do czynienia z problemem reprywatyzacji. Jak mówi, powiat musiał oddać sześć hektarów gruntu wnukowi Konstantego i Kornelii Aleksandrów. Dekretem o reformie rolnej w 1946 r. Aleksandrowie zostali zmuszeni do opuszczenia dworku w Porębie Małej. Odebrano im ponad 40 hektarów ziemi, o których zwrot walczy spadkobierca - sądeczanin, pan Tomasz. Jego przodkowie posiadali też grunty w Nowym Sączu, na których stoją dziś bloki STBS. Sprawa, w której stroną jest miasto, czeka wciąż na rozstrzygnięcie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na limanowa.naszemiasto.pl Nasze Miasto