Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Niewidomy limanowianin: Trudno jest żyć w ciemności

Józef Budacz
Franciszek Skrzekut i jego siostra Antonina Owca przed domem. Mężczyzna nie ma nawet białej laski. Posługuje się kijem
Franciszek Skrzekut i jego siostra Antonina Owca przed domem. Mężczyzna nie ma nawet białej laski. Posługuje się kijem fot. józef budacz
51-letni Franciszek Skrzekut z Limanowej nie widzi od 13 lat. Wzrok tracił powoli. Musiał zrezygnować z pracy. Leczenie nie przyniosło skutków. Na domiar złego pojawiła się jaskra.

Problemy ze wzrokiem pojawiły się w 2001 r. Pan Franciszek pracował wtedy w Warszawie. W pewnym momencie już nie dawał rady. - Oczy zachodziły mi mgłą - wspomina niewidomy mieszkaniec Limanowej.

Pomocy szukał w szpitalach okulistycznych w Krakowie-Witkowicach i Katowicach. Niestety, długoletnie leczenie niewiele pomogło. -Tylko na chwilę wzrok mi się poprawiał, po czym znów nie byłem w stanie normalnie żyć - opowiada.

W codziennym życiu Franciszkowi Skrzekutowi pomaga siostra. Antonina Owca ma również niepełnosprawnego syna. Chłopak, mimo choroby, dużo czasu spędza z wujkiem. A jego mama w miarę możliwości stara się wychodzić z bratem na spacer lub wspólnie wybierają się do centrum miasta. - Wyjście z Frankiem gdziekolwiek jest bardzo trudne. Sam nie potrafi nic zrobić. Nawet kiedy wychodzi przed dom, też trzeba mu pomagać - wyznaje kobieta.

Pan Franciszek i jego siostra z synem mieszkają w ciasnym pokoju w niewielkim domku jednorodzinnym przy ul. Granicznej. Dom jest w opłakanym stanie, a poruszanie się po nim to prawdziwa męka. Codziennie niewidomy pokonuje kilkanaście stromych, drewnianych schodów, które nie mają poręczy.

- Nawet jedzenie sprawia bratu problemy - opowiada pani Antonina. - Trzeba mu zrobić herbaty i uważać, jak pije, aby się nie poparzył. To samo jest z posiłkami, czy to obiadem czy kolacją i śniadaniem.

Franciszek Skrzekut utrzymuje się z 900 zł renty. Połowę wydaje na lekarstwa. - Z początku bardzo trudno było się przyzwyczaić do ciemności. Teraz pobudziłem w sobie inne instynkty, jak dotyk czy słuch. Ale nie narzekam, bo chcę się mimo wszystko cieszyć życiem - mówi Skrzekut.

Przy pomocy życzliwych osób Franciszek Skrzekut napisał wniosek o pomoc w wysokości 10 tys. zł, który złożył w Starostwie Powiatowym w Limanowej. Pieniądze te chciałby przeznaczyć na zamontowanie w domu barierek. Chciałby też kupić sobie laskę dla niewidomych - teraz posługuje się kijem, a z laską poruszanie się po ciasnym domu i wokół niego byłoby łatwiejsze. Marzeniem pana Franciszka jest też zakup GPS-a, który będzie go informował, czy przedmiot, do którego się zbliża czy dotyka, jest bezpieczny.

Od urzędników pan Franciszek dowiedział się jednak, że wniosek nie przeszedł weryfikacji i znalazł się na szarym końcu długiej listy oczekujących pomocy niepełnosprawnych. - Nie mamy na tyle pieniędzy, aby wszystkim pomóc - zaznacza Franciszek Dziedzina, wicestarosta limanowski. - Co roku dostajemy mniej pieniędzy na rzecz osób niepełnosprawnych. Jednak będę robił wszystko, aby przynajmniej jedną czwartą kwoty ujętej w tym wniosku spróbować panu Franciszkowi wygospodarować.

O pomoc dla niewidomego limanowianina apelujemy też do naszych Czytelników. Jeśli ktoś chciałby wesprzeć Franciszka Skrzekuta, prosimy o kontakt na adres mailowy [email protected].

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na limanowa.naszemiasto.pl Nasze Miasto