Mieszkająca w Jadamwoli w gminie Łukowica Krystyna Pająk mówi, że wszyscy w tej miejscowości są wstrząśnięci tragiczną śmiercią 45-letniego sadownika.
Mężczyzna, który stracił życie, samotnie prowadził duże i dobrze prosperujące gospodarstwo. Przejął je po rodzicach. Mieszkał w ostatnim w Jadamwoli domu przed granicą z wioską Olszana w sąsiedniej gminie Podegrodzie.
W poniedziałek sadownik ścinał stare drzewo w gospodarstwie. Po nacięciu pnia zamocował do niego linę i przyczepił ją do ciągnika. Tak zamierzał powalić drzewo, które, niestety, spadło na niego.
- Doznał poważnych urazów, ale zdołał samodzielnie wydostać się spod drzewa - relacjonuje starszy brygadier Paweł Motyka, zastępca komendanta miejskiego Państwowej Straży Pożarnej w Nowym Sączu. Po przejściu kilku kroków pokrzywdzony stracił przytomność.
Na pomoc przybyła karetka pogotowia. Podjęto długotrwałą reanimację. W sadzie wylądował śmigłowiec sanitarny, mający zabrać rannego do specjalistycznego szpitala. 45-latek zmarł, zanim znalazł się w helikopterze LPR.- Tragedią jest każda śmierć w wypadku, ale tu rozmiary dramatu są bardzo duże - mówi mieszkanka Jadamwoli, zastrzegająca anonimowość.
Ma na uwadze, że zmarły mężczyzna od śmierci rodziców opiekował się niepełnosprawnym, już dorosłym, rodzeństwem, czyli dwoma siostrami i bratem.
ZOBACZ TAKŻE: Podpisano umowy z szpitalami na ŚDM
źródło: gazetakrakowska.pl
Obwodnica Metropolii Trójmiejskiej. Budowa w Żukowie (kwiecień 2024)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?