Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wrocław: Gdzie na łyżwy, gdzie na sanki?

Jerzy Wójcik
Ten rok przyniósł sporo nowości łyżwiarzom: nowe lodowiska przy Hali Ludowej i w szkole przy ul. Szkockiej oraz zadaszenie ślizgawki przy Spiskiej
Ten rok przyniósł sporo nowości łyżwiarzom: nowe lodowiska przy Hali Ludowej i w szkole przy ul. Szkockiej oraz zadaszenie ślizgawki przy Spiskiej Fot. Mikołaj Nowacki
W mieście poszalejemy na sankach, łyżwach, a nawet na biegówkach. Za kilka lat może powstać trasa zjazdowa oraz nowe szlaki dla narciarzy biegowych.

Sztucznie naśnieżana trasa zjazdowa, rynna snowboardowa, tor saneczkowy oraz dwa wyciągi. Wszystko za kilkanaście milionów złotych miało powstać na tzw. Wzgórzu Gajowym w okolicach ul. Bardzkiej. O inwestycji, której podjęła się prywatna firma, było głośno od 2003 roku, ale termin rozpoczęcia prac cały czas się przedłużał. Wprawdzie rozpoczęto nawożenie ziemi, by podwyższyć wzgórze, ale nic poza tym się nie działo. W końcu w 2006 roku okazało się, że projekt nie ma szans na realizację. Po tym roku kogokolwiek, kto mówił o budowie stoku narciarskiego, traktowano z przymrużeniem oka.

Jednak udało nam się dowiedzieć w magistracie, że pomysł całkowicie nie upadł. Miasto chciałoby mieć stok narciarski i wyciąg, ale na taką inwestycję na pewno nie będzie pieniędzy przed mistrzostwami Euro 2012. Budowa stoku mogłaby ruszyć w 2013 roku, i to przy sporym udziale prywatnych inwestorów. Kogo konkretnie? Na razie miasto nie chce zdradzać szczegółów, ale twierdzi, że prowadzone są w tej sprawie poważne rozmowy.

Pozostaje nam wierzyć w zapewnienia magistratu, bo uruchomienie lodowiska na pergoli pokazało, że da się znaleźć prywatnego inwestora w krótkim czasie. Jeszcze na miesiąc przed terminem otwarcia lodowiska przy Hali Ludowej nic nie było pewne. Miasto szukało inwestora, który wyłoży kilka milionów złotych i uruchomi ślizgawkę. Udało się. Dzięki temu jest to obecnie największe lodowisko w mieście i wszystko wskazuje na to, że odniesie sukces. Miastu udało się w tym roku także zmodernizować lodowisko przy ul. Spiskiej. Popularna ślizgawka była znana z tego, że komfort jazdy na łyżwach zależał tam od warunków atmosferycznych. Dlatego zainwestowano w zadaszenie, które powoduje, że radość ze ślizgania można czerpać także przy opadach śniegu czy deszczu.

Kolejne zadaszone lodowisko czeka na nas przy Zespole Szkół nr 14 przy ul. Brücknera. Tegoroczną nowością jest także otwarta już w grudniu, zupełnie nowa ślizgawka przy Zespole Szkół nr 3 przy ul. Szkockiej. Jedynym minusem ogólnodostępnych lodowisk są rezerwacje dla szkół. Dla wrocławian ślizgawki są dostępne w ciągu tygodnia roboczego późnym wieczorem.

Kogo znudzą łyżwy, może spróbować swoich sił na nartach biegowych. Dzięki sukcesom Justyny Kowalczyk wiele osób zdecydowało się spróbować swoich sił. Opanowanie kroku biegowego nie jest trudne. Kupno sprzętu też nie jest wielkim wydatkiem. Używane, starsze modele "biegówek" można kupić na giełdach narciarskich już od 100 złotych za komplet (narty, buty, kijki).

By skompletować wysokiej klasy nowy sprzęt, trzeba wydać jednak ponad 1000 złotych. Ale zdecydowanie nie jest to konieczne, by poczuć się jak Justyna Kowalczyk w miejskim parku. Wbrew pozorom miejsc do uprawiania narciarstwa biegowego przy tej ilości śniegu jest wiele. Zwykle najbliżej mamy do parków: Szczytnicki, Wschodni, Grabiszyński, Tysiąclecia na Nowym Dworze, Nadodrzański na Biskupinie czy Południowy są najodpowiedniejsze ze względu na swoją wielkość. W tych najbardziej obleganych (Południowym czy Szczytnickim) lepiej wybrać poranek, gdy nie ma jeszcze tłumów spacerowiczów.

Urzędnicy odpowiedzialni za sport i rekreację w mieście nie wykluczają, że przy takich zimach jak obecna miasto zdecyduje się na wyznaczenie kilku tras dla narciarzy biegowych. Na razie w najbliższych planach jest wytyczenie dróg dla miłośników biegów i nordic walking. Właściwie nie ma przeszkód, by w zimie z tych samych tras korzystali także miłośnicy biegówek.

Oficjalnych miejsc do jeżdżenia nie mają w mieście miłośnicy sanek i nic nie wskazuje na to, żeby najbliższe lata coś zmieniły. Co prawda w 2006 roku pojawił się pomysł budowy toru saneczkowego w pobliżu Wzgórzu Andersa. Magistrat chętnie mówił o najdłuższym torze w Polsce (kilometr saneczkowej jazdy), ale zanim doszło do ustalania konkretów, koncepcja upadła. Dlatego saneczkarzom pozostają dzikie górki, które przy takiej ilości śniegu wcale nie są gorsze od torów saneczkowych. Mowa o Wzgórzu Andersa przy ul. Ślężnej, górce przy ul. Słowiańskiej, Górce Szczepińskiej, tak zwanym Kilimandżaro (na Zalesiu) czy wzniesieniu przy ulicy Chopina. Można ryzykować jazdę na nadodrzańskich wałach, jednak przy braku doświadczenia nietrudno o kąpiel w zimnej Odrze.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto